Pasje pracowników: Szydełkowe ozdoby Iwony
Iwonę Lorek już znacie, ale czy wiedzieliście, że w wolnych chwilach również nie rozstaje się z precyzyjną pracą manualną i tworzy prześliczne ozdoby na szydełku i drutach? Robótki ręczne towarzyszą jej odkąd pamięta, a inspiracji szuka w gazetach i na YouTubie. Swoje ozdoby rozdaje najbliższym, a niektóre przynosi nam do firmy. W poprzednie święta piękne anioły Iwony zdobiły naszą siedzibę i stanowiły wyjątkowy podarunek dla naszych klientów.
Przeczytajcie krótki wywiad z Iwoną, w którym opowiada o swoim hobby.
Pani Iwono, rozmawialiśmy już jakiś czas temu o pracy w Valuepack, o Pani obowiązkach, ale okazuje się, że ma Pani ciekawe zajęcie po godzinach. Jakie jest Pani hobby?
Prace ręczne, szydełkowanie, drutowanie. Przyniosłam, żeby pokazać, a może zostawić na pamiątkę.
Skąd pomysł na taką pasję?
Takimi rzeczami zajmuję się prawie od dziecka, najpierw były druty, a szydełkowanie przyszło z czasem. Gdzieś tam podejrzałam coś w jakichś gazetach, teraz dużo jest też filmów na YouTubie i tak wypełniam wolny czas.
A materiały skąd Pani bierze?
W materiały sama się zaopatruję. Staram się, żeby ładnie to wyglądało, upiększam.
Co się później dzieje z takimi dziełami?
Rozdaję. W formie prezentów na święta czy podarunku takiego od serca, bo w dzisiejszych czasach to jest raczej niespotykane, żeby ktoś coś sam zrobił.
Jak dużo czasu poświęca Pani na swoje hobby?
To zależy od wolnego czasu. Pracujemy na zmiany także nie mogę powiedzieć godzinowo. Bo zrobić taką jedną bombeczkę to trzeba trochę pracy.
To ile osób w Valuepacku wie już o Pani pasji?
Chyba wszyscy. Każdy, kto się interesuje, bo przynosiłam tutaj, pokazywałam.
Myśli Pani o sprzedaży?
Jedna koleżanka mi to podpowiedziała, na Facebookach, nie Facebookach, bo ja jestem trochę z tym na bakier (śmiech). Chodzi o pokazanie siebie i tego, co się robi.
A co jest najtrudniejsze w takich pracach?
Niedocenienie prac ręcznych, bo nie każdy to docenia. Wiele osób woli pójść i kupić w sklepie, nie doceniają, że są to rzeczy wykonane ręcznie.
Największa rzecz jaką Pani zrobiła? To jest największa bombka?
Nie, robiłam większe. Jajka, bombki. Wcześniej robiłam na drutach swetry, czepeczki dzieciom, w szkole robiłam czapki dla dziewczyn.
Co zrobiłaby Pani z okazji świąt dla Theo i całego zespołu Valuepack?
Robiłam już ozdoby dla firmy. Przyniosłam anioły na Boże Narodzenie i Kamila wymyśliła, żeby przekazać je jako prezent dla klientów. A szefowi? Ciężko…
Na pewno musiałoby być pomarańczowo-niebieskie, prawda?
Możliwe (śmiech). Takie jak jego garnitur.
Tak jest. Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.