Automatyzacja produkcji w Valuepack – od ręcznego pakowania do pakujących robotów
Pakowaniem wyrobów spożywczych, medycznych i farmaceutycznych zajmujemy się od 2002 roku. Oznacza to, że przez ostatnie osiemnaście lat zdobywaliśmy doświadczenie, poznawaliśmy nowe technologie i rozwijaliśmy linię produkcyjną. Wszystko po to, by sprostać rosnącej liczbie zamówień i wysokim standardom jakości, jakiej oczekują nasi klienci.
Postanowiliśmy przyjrzeć się historii firmy Valuepack i wspólnie omówić plany na przyszłość, a doskonałą okazją ku temu stało się wdrożenie naszej nowej pracownicy Joanny Sopel z działu Customer Care. W spotkaniu wziął udział także Theo Snoek, właściciel Valuepack, Olga Adamczak, Kierowniczka produkcji, która jest w firmie już od 14 lat, a także Rafał Brzozowski, Specjalista Utrzymania Ruchu.
Zobacz, jak się zmienialiśmy przez ostatnie lata i w jakim kierunku chcemy dążyć.
Od pakowania ręcznego po pół-automatyzację
Pierwsze lata pracy w Valuepack oparte były w całości o pakowanie ręczne. Produkcja otrzymywała opakowania oraz produkty i pakowała je zgodnie z wytycznymi klienta. Takie rozwiązanie sprawdzało się na początku funkcjonowania firmy, ale wraz ze wzrostem liczby zamówień, szybko okazało się niewystarczające.
Rosnące zapotrzebowanie na kolejne produkty, a także dążenie naszej firmy do podnoszenia jakości pracy zrodziło potrzebę zainwestowania w pierwsze maszyny. Wraz z pojawieniem się nowych urządzeń, pojawiły się jednak nowe wyzwania. Pierwszym z nich było przyzwyczajenie i nauczenie kadry, by z nich korzystała. Inny problem miał bardziej techniczną naturę…
Potrzeba innowacji, czyli jak włożyć makaron do tuby?
Jednym z produktów, które pakujemy już od lat, jest żelkowy makaron spaghetti. Specjalnie dla niego zainwestowaliśmy w maszynę, mającą usprawnić niełatwy proces wkładania pasków spaghetti do długich i wąskich worków. Praca ręczna zajmowała w tym przypadku dużo czasu – zbyt wiele, by realizować rosnące zamówienia.
W naszej siedzibie pojawiło się więc urządzenie, które miało ten problem rozwiązać. Jego sposób działania został wcześniej przemyślany, a Theo, podobnie jak kierownicy produkcji, zadowoleni byli z pomysłu, który miał znacząco usprawnić pracę.
„Mieliśmy tubę o średnicy 3 centymetrów i długości 1 metra. Jak się jednak okazało, korzystanie z niej było bardziej skomplikowane, niż przypuszczaliśmy. Próbowaliśmy znaleźć jakąś dobrą metodę na takie wkładanie żelkowego makaronu do środka, by proces pakowania przebiegał szybciej. Składałyśmy więc spaghetti na pół, na cztery części, obracaliśmy. W końcu po prostu wrzucaliśmy makaron do tuby. Sprawiło to, że podnieśliśmy wyniki, ale tylko odrobinę” – wspomina Olga Adamczak, Kierownik Zmiany w Valuepack.
„Znaleźliśmy nietypowe rozwiązanie, by poradzić sobie z wkładaniem spaghetti do opakowania, ale od strony technicznej nie spełniało ono naszych oczekiwań. Pamiętam, że dużo czasu spędziliśmy wtedy z Olgą obserwując tę maszynę i szukając sposobu, by temu zaradzić. W końcu wspólnie udało nam się znaleźć rozwiązanie – było nią dodanie elementu, który będzie makaron popychał. Mija właśnie osiem lat odkąd pakujemy te cukierki w produkcji 24-godzinnej, więc decyzja, żeby w tamtej chwili zautomatyzować pracę, okazała się naprawdę opłacalna” – dodaje Theo Snoek, właściciel firmy Valuepack.
Uświadomiliśmy sobie wtedy, że nie możemy korzystać ze standardowych rozwiązań w procesie automatyzacji produkcji. Każdą maszynę musimy zaprojektować lub dostosować do naszych dedykowanych potrzeb. Wiedzieliśmy, że będzie się to wiązało z koniecznością szkolenia pracowników i przyzwyczajania ich do coraz to nowych rozwiązań. Ostatnie lata pokazały jednak, że ta droga się opłaca.
Szybsza praca, lepsze efekty
Potwierdza to Rafał Brzozowski, nasz Specjalista Utrzymania Ruchu, według którego automatyzacja znacząco wpływa na jego codzienną pracę:
„Mamy nowy warsztat, coraz to nowe, lepsze narzędzia, które ułatwiają nam wykonywanie zadań. Dzięki maszynom jest ich mniej, a sam proces produkcji odbywa się dużo szybciej.”
Taka pół-automatyzacja pozwoliła nam pogodzić pracę ludzi z czynnościami, które trzeba wykonywać w sposób powtarzalny. Urządzenia wymagają obsługi, jednocześnie pozwalając pracownikom skupić się na innych, bardziej kreatywnych zadaniach. Czy jednak tak pozostanie na długo? Ambitne plany Theo sugerują, że pół-automatyzacja to dopiero druga faza rozwoju Valupack. Przed nami, trzeci etap, który wymaga zastosowania bardziej zaawansowanej technologii:
„Planujemy zwiększyć liczbę maszyn, zainwestować w wizualne systemy kontroli ich pracy, podnosząc w ten sposób jakość. Każde zadanie, które wymaga powtarzalności, zostanie wkrótce zautomatyzowane dzięki robotom. W tej chwili sprowadzamy nowe maszyny z Włoch, które będziemy w takie systemy wyposażać. Odbędzie się to jeszcze w tym roku. Dla klienta w Abu Dhabi rozwijamy linię produkcyjną, skupioną na bardzo skomplikowanych elementach, które są do siebie bardzo podobne, ale mają niewielkie różnice, które są niezauważalne dla oka. Na potrzeby tej produkcji zastosujemy system wizualny, który będzie monitorować i skanować każde działanie. System ten będzie wypuszczał produkty na pasie do kolejnego stanowiska. To jest nasz kolejny plan na automatyzację w zakładzie.”
60% ludzi, 40% maszyn
Czy maszyny spowodują, że pracownicy okażą się zbędni? Theo nie przewiduje takiego scenariusza. Przeciwnie, w jego wizji idealny zakład produkcyjny to taki, który łączy pracę maszyn i człowieka:
„Dążymy do sytuacji, kiedy mamy w firmie około 60% ludzi i 40% maszyn. To się może odwrócić, ale nigdy nie dojdzie do sytuacji, w której pracę człowieka w 100% zastąpią maszyny. W naszej firmie są zadania, które może wykonywać urządzenie, ale są też elementy tej pracy, wymagające czynnika ludzkiego – na tych zadaniach będą mogli skoncentrować się pracownicy w miarę jak proces automatyzacji będzie postępował.”
Zwiększanie produkcji i atrakcyjności pracy
Jak podkreśla Theo, zaletą automatyzacji jest możliwość przekazania maszynom czynności, które są powtarzalne. Ma to duże znaczenie dla bezpieczeństwa pracowników, ale też dla ich zdrowia.
„Jeśli pojawia się zadanie, które jest powtarzalne, to nie jest ono zazwyczaj zdrowe dla ludzkiego ciała – tłumaczy Theo. – Siedzenie lub stanie w tej samej pozycji przez kilka godzin dziennie w dłuższym czasie musi doprowadzić do wad postawy czy innych konsekwencji zdrowotnych. Chcemy, by takimi czynnościami zajmowały się w przyszłości wyłącznie roboty.”
Włączanie maszyn i automatyki do procesów produkcji jest więc nieuniknione. Do tego etapu rozwoju przygotowywaliśmy się przez ostatnie lata, między innymi budując i przeprowadzając się do nowej siedziby. Zakład w Wiechlicach posiada znacznie większą powierzchnię, tworząc doskonałą przestrzeń do wprowadzania zmian i unowocześniania naszego parku technologicznego.
Dzięki tak obranej strategii rozwoju nie tylko nie zamierzamy redukować etatów, ale planujemy zwiększanie zatrudnienia. O tym, kogo będziemy poszukiwać, zdecyduje jednak zapotrzebowanie.
„Teraz czas na wejście w kolejną fazę rozwoju. Będzie się to wiązało z potrzebą zatrudniania nowy chosób, bo będziemy potrzebować pracowników wykwalifikowanych pod kątem technicznym. Nie tylko do regulacji czy obsługi maszyn, ale też do projektowania nowych rozwiązań, nowych systemów, które będą już korzystały szerzej z technologii IT. Ja sam nie mam o tym pojęcia, więc być może będę musiał zatrudnić osoby właśnie z branży IT. W tej chwili jeszcze nie jest to do końca jasne, ale jestem pewien, że wraz z rozwojem okaże się, które obszary w firmie będzie trzeba powiększać, by osiągnąć zamierzone cele” – podsumowuje Theo.
Chcesz dołączyć do naszego zespołu i rozwijać się razem z Valuepack? Sprawdź aktualne oferty pracy albo wyślij swoje CV na adres hr@valuepack.nl.