10 lat w Valuepack – wywiad z Danutą Urban
Podczas wigilijnego spotkania w grudniu pani Danuta otrzymała od właściciela Valuepack, Theo, prezent z okazji 10-lecia pracy. Postanowiliśmy zadać jej kilka pytań i dowiedzieć się jak pracownik z tak długim stażem ocenia zmiany w firmie i jak postrzega jej rozwój.
Jak pamięta pani te 10 lat spędzonych w Valuepack?
Wszystkie lata spędzone w Valuepack były fajne, wszyscy wspominamy je jako najlepszy okres. Może warunki były na początku gorsze, bo w porównaniu z tym co było teraz mamy luksusy. Ale atmosfera, współpraca… Każdy za każdego odpowiadał.
Valuepack był też wtedy mniejszą firmą…
Tak, byliśmy mniejszą firmą, było nas mniej osób na zmianie. Były wtedy tylko dwie zmiany i świetnie się zgrywaliśmy. Jedna coś popsuła, to druga to naprawiła – każdy myślał po prostu.
A jak podsumowałaby pani jednym zdaniem tę dekadę?
Dużo zmian. To na pewno, bardzo dużo się w tym czasie zmieniło w Valuepack – od warunków pracy, po rozmiary firmy. Ulepszyła się też moja praca. Pojawiły się maszyny, już nie trzeba wszystkiego robić ręcznie.
W dzisiejszych czasach rzadko zdarza się, że pracownik jest związany z firmą tak długo jak pani…
Moja brygadzistka i koleżanka są jeszcze dłużej, od początku istnienia zakładu, czyli już 13 lat. Jesteśmy chyba jedyną zmianą, która się tak długo trzyma razem (śmiech). Tylko 3-4 osoby są z ponad 10-letnim doświadczeniem na naszej zmianie.
Jak wygląda pani praca w Valuepack? Jest pani przypisana do konkretnego urządzenia? Wykonuje podobne czynności codziennie?
Nie, ja wszystkie maszyny obsługuję (śmiech). Gdzie trzeba, tam stanę i tam pracuję.
Miała pani okazję pracować w zakładzie Valuepack w Holandii?
Nie, nie chciałam do Holandii wyjeżdżać ze względów prywatnych. Mam rodzinę, dzieci, więc przeprowadzka nie wchodziła w grę. Ale pracownicy mają taką możliwość, jeśli chcą, by na krócej lub dłużej wyjechać i wesprzeć holenderską produkcję.
